Propertyland – Nieruchomości w sercu malowniczych Beskidów

Propertyland_wybrana_wersja-2-bg-removed

POŚREDNIK? PO KIEGO CZORTA MI ON?!

Swego czasu od jednego z bardziej doświadczonych pośredników usłyszałem przykład, który bynajmniej nie jest przypadkiem odosobnionym, i każdy z nas pewnie przerabia ten temat bardzo często. ‘Po co mi pośrednik, skoro sam mogę sobie to wszystko ogarnąć?’ – zapytał mojego znajomego potencjalny klient. ‘I za co ja właściwie płacę? Czemu mam za to płacić?! Może obniży Pan cenę?’ – kontynuował. Ów weteran pracujący na rynku obrotu nieruchomościami od lat czterdziestu odparł spokojnie: ‘proszę bardzo, zatem z których moich usług zechce Pan zrezygnować? Jeśli jest Pan sam w stanie je sam załatwić, nic nie stoi na przeszkodzie.’

Nim rozwinę temat, kolejny raz powołam się na przepisy. A mówią one, że: ‘Pośrednictwo w obrocie nieruchomościami polega na odpłatnym wykonywaniu czynności zmierzających do zawarcia przez inne osoby umów:

  • Nabycia lub zbycia praw do nieruchomości
  • Nabycia lub zbycia spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu
  • Najmu lub dzierżawy nieruchomości lub jej części
  1. Innych niż określone w pkt. 1-3, których przedmiotem są prawa do nieruchomości lub ich części’ (Art. 179b, Ustawa z dnia 13 czerwca 2013 r., podkreślenie moje).

A zatem ustawodawca nie oczekuje by pośrednik pracował charytatywnie, stąd klient także (teoretycznie) nie powinien. Druga sprawa, że tenże klient nie bierze udziału w wielu czynnościach prowadzonych przez pośrednika, stąd nie zawsze zdaje sobie sprawę jak pracochłonny i czasochłonny jest to proces. Dla klienta w zasadzie wszystko zaczyna się rozmową, pokazaniem nieruchomości (lub przedłożeniem oczekiwań w przypadku zakupu) i na koniec spotkaniem w kancelarii notarialnej celem finalizacji.

W tym czasie jednak, i to pod warunkiem że nie pojawią się bardzo częste schody w przypadku braków czy uchybień w dokumentacji, różnic w pomiarach geodezyjnych ze stanem faktycznym, problemy spadkowe, kredytowe etc, trzeba sprawdzić stan prawny nieruchomości, zajrzeć do ksiąg wieczystych, katastru nieruchomości, ewidencji sieci uzbrojenia terenu, tabel i map taksacyjnych. Korzysta się z planów miejscowych, studiów uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, sprawdza się też decyzje o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. Pośrednik musi być za pan brat z rejestrem cen i wartości nieruchomości jak również z ewidencją ludności pod kątem obowiązku meldunkowego. Pamięta o konieczności przedłożenia świadectwa charakterystyki energetycznej i z wielu wspomnianych dokumentów pobiera odpisy czy wypisy, co także wymaga czasu i zachodu. Trzeba pilnować takowoż by sprzedający dostarczył Akt Poświadczenia Dziedziczenia i zaświadczenie z Urzędu Skarbowego mówiące czy/że podatek od nieruchomości został uregulowany, a może nie należy się. Wypada upewnić się że jest  Akt Własności, że nieruchomość nie jest ‘obciążona’ służebnością lub hipoteką, że nie znajduje się w obszarze rewitalizacji i zetrzeć się z wieloma innymi, podobnymi wyzwaniami. No bo co odpowiedzieć kupcowi, gdy okaże się, że nieruchomość znajduje się w rejonie, gdzie planowane są jakieś inwestycje? A jak na dodatek sprzedajemy lub kupujemy dom stary, bez żadnej dokumentacji? To przykłady czynności, które pośrednik wykonuje zazwyczaj wtedy, gdy klient nie widzi. 

Z czym zazwyczaj kojarzy się nam zatem pośrednik? Z przyzwoicie ubranymi panem lub panią (ponownie wychodzi tu moja stara szkoła mówiąca: ‘jak Cię widzą – tak Cię piszą’ oraz że własną osobą okazujemy szacunek dla zawodu i dla klienta), dokonującymi wizyty na terenie nieruchomości będącej przedmiotem sprzedaży, robiącymi notatki, zdjęcia (ostatnimi czasy nawet przy pomocy drona). Przy okazji uwaga: pośrednik w obrocie nieruchomościami nie zajmuje się wyceną nieruchomości, może natomiast na podstawie wiedzy o aktualnym stanie rynku i przy znajomości regionu wyrazić opinię o jej (prawdopodobnej) wartości. 

Przytoczone tu przykłady, a uwierzcie mi, że może ich być więcej, ilustrują mrówczą pracę pośrednika, zwłaszcza tą, której my nie widzimy i która dla większości z nas jest przysłowiową czarną magią. Dlatego nim zadacie Państwo pośrednikowi pytanie: za co bierze on czy ona wynagrodzenie, zastanówcie się, czy naprawdę można to, jak mawiają niektórzy:  ‘ogarnąć samemu’… Obiad też można ugotować samemu, wielu z nas wszak uczęszcza do restauracji! Dlaczego? Z przekonania, że ktoś zrobi coś za nas i zrobi to lepiej, bo ma ku temu wiedzę i narzędzia.

Piotr Sikora, PROPERTYLAND